Refleksji bezładnych kilka nad miłością, poezją i kamieniem.
Ostatnio na stronie Szkoły Nawigatorów pojawiały się uwagi o poezji. Może jest tak, że po ważkich tekstach i pod nimi dyskusjach pojawia się …. Witkiewicz twierdzący w Nienasyceniu o tym ,iż jego myśli nie zabrną popod żadne strzechy, w ogóle z tego nie będzie pociechy, jeno gówno równomiernie rozpełznie się wszędzie, Cóż za defetysta, powinien po nawigować trochę w tutejszej szkole.
Niechaj ten krótki wiersz stanowi appendix do refleksji Szanownych Nawigatorów. Postponowanie poezji, zajęcie się, a jakże, istotnościami- gospodarką, geopolityką, analizą postaw macherów od kształtowania masowej wyobraźni, zagrożeniem pandemicznym i jego skutkami …........., ciekawe, inspirujące, a jednak ewokuje:
[...] Jakże mam skupić uwagę-
Widząc stojącą obok dziewczynę -
Na polityce Rosji
Hiszpanii albo Rzymu?
Ten pan wie, o czym mówi
Bo to światowy człowiek.
Albo tamten: polityk,
Myśli, czyta, wypowie.
Może, co mówią, jest prawdą,
O wojnie, o wojennym napięciu.
Lecz – och, gdybym był młodszy
I trzymał ją w objęciu.
Losy człowiecze dziwnie się plotą. W zasadzie technokrata i manager- racjonalista, ale z komponentem sacrum, stanąłem wobec świadomości przemijania, tak właściwej dla okrągłych rocznic- xdziesiątnic. No i stało się – poezja.
[...] Uważasz to za straszne, że żądza i wściekłość
Tańczą wokół mnie jeszcze, służąc mi w tym wieku?
Nie były one plagą dla młodzieńca.
Dziś – cóż więcej do wierszy może mnie zachęcać?
Trudno mi pisać o materii tak niedookreślonej, tym bardziej, że
Po pięćdziesięciu latach
myślenia
miłość
może się objawić
w kształcie drzewa
kwileniu ptaka
światła
przybiera kształt
ust
gnieździ się w milczeniu
Z pewną nieufnością komunikuję się z ludźmi nadto wesołymi, optymistycznymi, energicznymi; ktoś z tyłu mi podpowiada, iż mam do czynienia z osobnikiem z maskowaną chorobą dwubiegunową.. Podobny segment obaw mam wobec nadawania amplifikacyjnego znaczenia miłości, w szczególności opatrzonego wielosłowiem.
{...}Wkrótce na śmierć
wygładzicie tę skałę,
na którą one
liczyły,
wbrew sobie.
I dalej
{...} są okna i czarne tablice,
przez które można widzieć na wskroś
Tylko kiedy zamknie się usta.
W czasie gdy popsuł mi się wzrok i musiałem zacząć nosić okulary, zacząłem przystawać przed sklepami optycznymi. Deficyty spiritus movens miłości. To temat na następną wielce dyskusyjną pracę.
{... }Warga wiedziała. Warga wie
Warga milczy o tym do końca.
Nie wiem może to moja inwersja, ale lubiłem jedynie wiersze o miłości, w których „ o miłości pisanie” nie było obecne. W których nie było słowa miłość, nienawiść, ekstaza, piękno, ból, nadzieja, zdrada, ufność....im ich więcej, tym bardziej wyłaniał się landszaftowy jeleń.
[...}Dziś w wieczór wpatruję się w okno,
Nie zamieniają ni słowa.
Od pewnego czasu pada deszcz,
Teraz zanosi się na trochę śniegu.
Widzę jego, jak wstaje, żeby opuścić rolety.
Jeśli w oknie będzie wciąż ciemno,
Będę wiedział, że położył dłoń na jej dłoni
Właśnie w chwili, gdy wyłączała światło.
I drugi
{... } Powiedzieć, że o zmierzchu szedłem zaułkami,
Śledząc dym z fajek mężczyzn, co samotnie
W koszuli wychylali się z okien swych mieszkań...
Ktoś mądry powie- w tych wierszach nie ma miłości, może tęsknota, samotność....?
No właśnie.
Miłość. Miłość to też depersonalizacja i depersonifikacja, a im intensywniejsza, tym te stany pewniejsze. Zjawisko dobrze zdiagnozowane w psychopatologii, ale też, nie zawsze aż w takim wymiarze, nieobce zakochanym.
Miłość to też gra, walka o dominację – o czym w postawach boleściwych pisali egzystencjaliści. Właściwie to prawie cała literatura z jej dominantą emocjonalną, tak przecież istotną w profilowaniu pożądanych zachowań. O jej sublimacyjnym znaczeniu dla samych autorów nie wspominając.
Miłość to też cierpienie
[...} Cicho! Cierń wbija się głębiej w twe serce:
on w przymierzu jest z różą
Cierpienie czasami tak intensywne, że pragniemy już tylko anihilacji. Lub pragniemy śmierci bliskich – śmiertelnie chorych i cierpiących.
Tak mało
gdy miłość tak wielka
potrzeba
By uśpić człowieka w sobie
bo ponad miarę
cierpienie
„ Czarny skowyt matki, która wyszła na spotkanie syna ukrzyżowanego na telegraficznym słupie...” Nie wiem dlaczego i to właśnie teraz przypomniał mi się wers wiersza Salvatore Quasimodo.
Jeśli mówię, piszę to nie o miłości do Boga, Ludzkości, przyrody, idei, idola programów telewizyjnych – mówię o miłości kobiety z mężczyzną, choć prawdę powiedziawszy strofy inspirowane miłością homoseksualną miały dla mnie szczególny walor intensywności i smutku – W.H. Auden , ale też wielu innych.
Homoseksualna liryka erotyczna mogłaby być tematem mojej książki, gdyby nie -
[...] Co zdumiewa badaczy, że gdy się przed niego
sypały hołdy, tęsknił za kimś, kto dni całe
Spędzał w domu, naprawiał coś, dłubał w ogrodzie
Potrafił gwizdać, w oknie przesiadywał co dzień
Kto odpisywał czasem długie wspaniałe
Listy, lecz nie zachował ani jednego.
Tu też, bez takowej intencji napisane, jest egzemplifikacja rozdarcia między miłością do Boga, a zwyczajną szarą, dokumentowaną przez każdy z dni wspólnego żywota w którym miłość się dłubie - nie dyskutuje się z miłością. W miłości się jest i jest się miłością. Proszę nie próbować dyskutować z tym truizmem. Będę zmuszony odwołać się do relacji Bóg- człowiek.
[...] Nic tak jak coś
może zdarzyć się gdziekolwiek
I dalej.
[...] Ptak tęskni za przestworzem
Myśl – za czym tylko może
Nasienie tęskni za łonem....
A jednak. Nie sposób choć nie zaznaczyć.
Miłość do Boga, niewidzialna, przenika nasze jestestwo w milczeniu, tak jak milczeniem jest samo istnienie Boga
Bez cudów i fanfar i „ cóż Ci uczyniłem Boże” ( najczęściej ma to przyczynę w Zosi podającą czarną polewkę)
Pisząc o żywocie w miłości przywołuje się w mej pamięci ( istotne dla mnie) zdanie Martina Bubera z „Die Frage an den Eiznzelnen” : „ Małżeństwo jest przykładną więzią, jak żadna inna wprowadza nas ono w wielką więź powszechną i tylko związani tą więzią dostąpić możemy wolności dzieci Boga. Tak, kobieta pozostaje w niebezpiecznym stosunku do skończoności i niewątpliwie skończoność stanowi niebezpieczeństwo. Nic bowiem nie zagraża nam tak bardzo jak zamknięcie się w niej; lecz do tego przykuta jest nasza nadzieja i zbawienie, bowiem tylko przez wypełnioną skończoność, wiedzie nasza człowiecza droga do nieskończoności”
ślepi byliśmy
ślepi jesteśmy
ślepi będziemy
a Bóg zawezwał nas do winnicy swojej
i rzekł – niech się stanie
Do nieskończoności a nie do szczęścia , albowiem szczęście jest Moby Dickiem zwyciężającym tych którzy go dogonili. Choć to znaczne uproszczenie. Trudno coś sensownego napisać w takim skrócie i rozedrganiu, zatem, ale to już na koniec, wiersz Ryszarda Krynickiego. Ryszard co prawda „ chroniąc się przed zalewem słów” dochodzi do Haiku, za wieloma zresztą .z których wymienić wypada Ezrę Pounda, W.S Merwina, Charlesa Simica
Język to dzikie mięso, które rośnie w ranie
W otwartej ranie ust, żywiących się skłamaną prawdą
język, to obnażone serce, nagie ostrze,
które jest bezbronne, ten knebel, który dławi
powstania słów, to znaczy oswajane
z ludzkimi zębami, to nieludzkie, co rośnie w nas
i nas przerasta [...]
Przenikanie miłości i erotyki
Wiem, iż ominęło czytających - podziwiam, że aż do tego miejsca - talmudyczne wychowanie i nauka w jeszybotach, może zatem nie do końca nie będziecie w stanie odczuć ten cymes.
Wiersz Adasia Ważyka, uważany przeze mnie, choć autor takowej intencji poetyckiej nie miał, za jeden z najlepszych i najbardziej sprośnych erotyków.
”Widokówka z miasta socjalistycznego”
O świcie niecierpliwa
niesyta swego piękna,
syczała lokomotywa
nad dziewczyną, która uklękła
Ktoś, przelotnie zobaczył
pogański profil dziewczyny,
opacznie sobie tłumaczył, ze modli się do maszyny.
A jej tylko drgała warga
gdy ranną racją oliwy
maściła, czuła kolejarka,
tłoki lokomotywy.
To dopiero geniusz poetycki – a peryfrastyczne przedstawienie ejakulatu jako oliwy to jedno z najbardziej spektakularnych poetycko nawiązań do klasycyzmu. Gdzieżby tam Herbertowi z jego admiracją sztuki klasycznej, postaci- Marek Aureliusz itd. do dziewczyny klęczącej przed syczącą lokomotywą.
Bycie poetą było zawsze dla mnie rzeczą wstydliwą. Wychowany w rodzinie z dominującym pierwiastkiem męskim, dość wcześnie czułem asocjację między publicznym czytaniem wierszy a założeniem sobie w uszy kolczyków.
Onegdaj w jednym z poprzednich wpisów - „ Może dziwić, a i nie do końca jest dla mnie zrozumiałym, jak kobiety potrafią łączyć prawicową praxis z wrażliwością proweniencji lewackiej „ jeśli to było zdziwienie to nie na miarę związków łączących kobietę z kamieniem. Z moich dawnych studiów mad fenomenem kamienia pozostała wiedza wskazująca, iż najczęściej o kamieniu ( z opracowaniami uniwersyteckimi włącznie) pisały i nie tylko „ najgłębiej”, ale też najbardziej rzeczowo pisały kobiety właśnie.
U poetów często właśnie w odniesieniu do rzeczy martwych człowiek jawi się jako niedoskonały, szukający i uzasadniający sens bytowania, pełen lęków, nadziei, pożądań, grzechu. Jednak przedmiot martwy jest uboższy o cierpienie i śmierć, o wspaniałość odczuwania; dopiero w opozycji do rzeczy idealnej ( kamyk ) uświadamiamy sobie, iż nasz ból człowieczy jest istotą i uzasadnieniem ziemskiego bytowania.. Herbert - „ To w sercu rzeczy objawia się nam czarna kropla nieskończoności”
Może właśnie dlatego, ale tak na gorąco, bez namysłu nie wiem.
Jeśli mówimy o poezji uduchowionej, to bez wchodzenia w szczegół- nie przepadam. Proponuję zatem coś a' rebours, aby nie było,że ja to taki hieratyczny jestem.
Erotyk gastronomiczny
Lubię z oleju frytki
i mojej żony
nosek niebrzydki
Lubię z serem naleśniki
i z moją żonę
jak robi fiki- miki
Lubię proszkowe zupy
i moją żonę
za kształt jej pupy
Lubię sałatę z kapustą
i moją żonę
ciut za tłustą
Lubię mamine bliny
i mojej żony
kapryśne miny
Lubię z serem pierogi
i mojej żony
zgrabne nogi
Lubię też schabowe kotlety
i moją żonę
niestety
tagi:
byczeq | |
12 lutego 2021 20:12 |
Komentarze:
byczeq @byczeq | |
12 lutego 2021 20:38 |
Na PC rozstrzeliło się fatalnie. na androidzie znośniej.
Może porada edytorska.